sobota, 10 października 2015

*11*

Dylan

Zmarszczyłem lekko oczy. Wszystko docierało do mnie w zwolnionym tempie, ale nie z powodu na alkochol chociaż może z tego powodu także. Ale raczej z przyczyny treści. Ci dwaj.... chcieli ja zgwałcił? To było dla mnie nie zrozumiałe. Robienie czegoś wbrew jej woli? Czy przypadkiem w tym wszystkim nie chodzi o to, żeby rozkochać i żeby to ona chciała się z tobą przespać? Byłem nieźle zszokowany. Pomijając już to dziewczyna nie potrafiła do końca się utrzymać na nogach plus ta rana. Stała teraz patrząc się na mnie nadal ją trzymałem, żeby się nie przewróciła
-Usiądź na razie. Zaraz coś wymyślę
-Nie. Ja muszę iść niedaleko
-Nigdzie nie pójdziesz- powiedziałem chyba zbyt ostro bo na jej twarzy pojawiło się przerażenie i spróbowała się wyrwać- spokojnie nic ci nie zrobię- powiedziałem delikatniej nie puszczając jej- nie mogę cię puścić samej nie wiadomo gdzie
-Ja wiem gdzie- sama chyba nie była co do tego przekonana co tym bardziej nie przekonało mnie
-Nie zmienia to faktu, że jest już późna noc i nie mógłbym pozwolić byś poszła sama- stwierdziłem musiałem trochę pracować nad głosem by nie był zbyt ostry.
-Nie mogę tutaj zostać. Oni....
-Nic ci nie zrobią. Nie, jeśli będziesz ze mną- odwróciła odemnie wzrok patrząc gdzieś w bok. Właściwe to nie do końca planowałem nad tym co mówię chyba jednak wypiłem więcej niż mi się wydawało. Zauważyłem też, że dziewczyna wcale nie jest taka brzydka. Ci faceci może jednak mieli jakieś większe powody.... o czym ja myślę?
-Ale ja...
-Będziesz bezpieczna. Obiecuje- to nadal jej raczej nie przekonało.
-Mógłbyś mnie puścić?- to pytanie trochę mnie wytrąciło z kontelstu i przez chwilę stałem jak kołek potem jednak się ogarnąłem
-Tak. Oczywiście. Tylko może lepiej usiądź
-Po prostu mnie puść- powiedziała. Po tym co musiała przeżyć lepiej było po prostu zrobić to czego chciała. Tak, więc ją puściłem. Przez chwilę stała normalnie potem chciała uciec. Odwróciła się i zrobiła krok. Przygotowałem się by biec za nią, ale ta po raz kolejny się zaczęła wywraca. Złapałem ją w stanie chwili
-Jak cię puszczam to się źle kończy. Daj sobie pomóc
-Nie wrócę tam
-No dobra. Nie wrócisz- powiedziałem niespecjalnie ki to pasowało wolałbym wrócić, ale ttudno- Usiądź- tym razem wykonała moje polecenie. Odetchnąłem i usiadłem obok niej.
-A jeśli oni wrócą?
-To będą tego żałować- na chwilę zapadła cisza. Spojrzałem na nią kontem oka
 Drżała. Ściągnąłem swoją bluzę i jej podałem. Zawahała się- weź widzę, że ci zimno.mi za to jest gorąca, więc ci się bardziej przyda- kiwnęła głową i zaczęła ubierać bluzę. Miałem okazję spojrzeć na jej ranę. Krew przestała cieknąć. Tyle dobrze chyba. W następnej chwili bluza zasłoniła mi widok. Podniosłem wzrok i napotkałem jej spojrzenie. Cóż w obecnej sytuacji mogło trochę dziwnie wyglądać to, że gapię się na jej brzuch. Odsunęła  się trochę odemnie. Potem spojrzała gdzieś w dal.
-A co będzie jutro?
-Zapewne nie będą niczego pamiętać. Twoją ranę pokażemy Nicolet
-Czemu?
-Studiuje medycynę przynajmniej spojrzy na tomedycznym wzrokiem- a ja będę miał z nią jak porozmawiać dodałem w myśli wcześniej mnie zlewała. Wróciłem myślami do chwili ovecnej
-Aha- odpowiedziała tylko. Spojrzałem tak jak ona przed.siebie. To będzie długa noc

1 komentarz: