Moja współlokatorka była no powiedźmy sobie szczerze przeciwieństwem mnie. Piąty raz przebierała spodnie a ja tylko siedziałam z nosem w książkach. Spojrzałam na stronę przeczytałam prawie tysiąc stron a zaczęłam czytać ją godzinę temu.
- A tak w ogóle robisz coś innego niż malowanie ? - zapytała czesząc włosy
- Tak aktualnie czytam - dziewczyna się roześmiała
trzecia. Wzięłam laptopa i zaczęłam szukać czegoś o tym jak mu tam... Deimonie Seronie. Wyświetliło mi się przynajmniej milion stron o nim i kolejny milion zdjęć. Otworzyłam jedno z nich i poznałam w nim człowieka którego znałam... nie z telewizji nie z komputera ale skąd ? Spojrzałam na blondyna ale dalej nie potrafiłam w nim nikogo poznać tylko takiego znajomego nie znajomego. Weszłam na Skype ale Lis nie było więc lekko przymulona odłożyłam komputer i wzięłam ponownie książkę. Czytałam cały czas bez przerwy, strona za stroną. Kiedy doszłam do trzysta którejś stwierdziłam iż jestem głodna. Odłożyłam książkę i zaczęłam grzebać w plecaku na sto procent mam tam jednego z ostatnich trzech batoników. Po zjedzeniu lekko mi odbiło od czekoladowego batonika. Na początku było to coś mojego ale potem włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć dość znany utwór. Koło godziny później padłam na łóżko nie ze zmęczenia po prostu stwierdziłam że skończyłam z tańcem i że nie powinnam że to nie w moim stylu.Spojrzałam na zegarek a jednak nie godzinę a trzy tańczyłam. Złapałam się za głowę dziesięć minut temu miałam napisać do Su. Wysłałam jej e-semesa. Po półgodziny weszła do naszego pokoju poszła się umyć nawet nie patrząc na mnie. Po kolejnych trzydziestu minutach weszła z oczami w dalekiej przestrzeni. Po chwili popatrzyła na mnie i powiedziała
- Dzięki że mi wysłałś wiadomość ale równocześnie przerwałaś mi schadźkę z chłopakiem z technicznych - mruknęła. Po kilku minutach poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz