sobota, 26 września 2015

*1*

Dylan

Ocknąłem się i podniosłem głowę. Wykładowca pakował swoje rzeczy. Niektórzy właśnie wychodzili inni jak ja właśnie się też ocknęli i ogarniali sytuację. Przetarłem oczy i spojrzałem na tablicę. Nie było tam nic ciekawego co mogłoby mi się przydać w przyszłości. Wrzuciłem swoje rzeczy do plecaka i wyszedłem z resztą studentów. Na dzisiaj to było wszystko. Koniec tej męczarni. Poszedłem do akademika przywitał mnie oczywiście John
-Znowu spałeś? Masz odbity blat na tym pustym łbie- zmierzył mnie wzrokiem
-Mhm... a ty co znowu grałeś w pokera?- spojrzałem na pieniądze położone na stole.
-Ja przynajmniej robię coś pożytecznego- rąbnąłem go w tył głowy oczywiście lekko bo jeszcze by mi się rozryczał
-A jak przegrałeś całą swoją kasę i musiałem lecieć do ciebie z kasą słabiaku?- wypomniałem mu. Musiałem zerwać się z imprezy i o 24 lecieć na drugi koniec miasta bo ten debil przegrał więcej niż miał
-Spierdalaj- warknął. Zaśmiałem się tylko i wyciągnąłem papierosy. Jednego podałem John'emu drugiego wziąłem do siebie i oboje zapaliliśmy. Od razu mogłem odetchnąć, brakowało mi tego.
-Dokąd idziemy?
-"Sedi Ledi" ma być niezły DJ. I podobno jakieś gorące babki z artystycznej.- powiedział. Opadłem na swoje łóżko
-O. No to zapowiada się niezła zabawa- uśmiechnąłem się,
-Tylko nie narąb się przed 12 jak ostatnio- no cóż ostatnio trochę zaszalałem i za wcześnie padłem. To był duży błąd, ale już go nie popełnię... chyba. Telefon John'a zadźwięczał spojrzał na niego i się podniósł- Ja spadam ziom. Mam coś do załatwienia
-Też chcę ja przelecieć- powiedziałem. Powinien jak zwykle odpowiedzieć "Za wysokie progi dla ciebie chłopaczku" na co ja powinienem odpowiedzieć "masz coś jeszcze do powiedzenia dzieciaczku?" potem byśmy się roześmiali i on by sobie poszedł. Zamiast jednak tego na jego twarzy pojawiło się zmieszanie. Szybko wyszedł nie mówiąc nic. Zmarszczyłem brwi to było dziwne. Po chwili jednak uznałem, że powinienem to olać.
***
Wszedłem w końcu do klubu. Od razu zauważyłem tańczącą ładną blondynkę.
~Cel namierzono- pomyślałem. Najpierw jednak poszedłem do baru wypić parę shot'ów. DJ naprawdę dawał czadu. Zacząłem wkręcać się w tańczących cały czas poszukując owej blondynki. Gdzieś w tłumie widziałem John'a. Po chyba pół godzinnym poszukiwaniu jej opadłem na jedną z kanap. Nie udało mi się jej znaleźć. Miałem pecha, westchnąłem i już miałem zastanawiać się nad kolejną opcją, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Spojrzałem w tym kierunku i zobaczyłem piękną blondynkę idącą w moim kierunku. No proszę, a jednak miałem szczęście. Uśmiechnąłem się do niej. Nie powiedziała nic tylko pociągnęła mnie do tańca. Nie opierałem się. Dziewczyna była bardzo śmiała. To mi się podobało. zamówiłem dla nas jeszcze shot'y i po wypiciu ich bawiliśmy się dalej. W końcu wyszliśmy z klubu zaraz na rogu skręciliśmy w ciemny zaułek i zacząłem ją namiętnie całować. Nasze języki nadal poruszały się w jakimś tańcu.
 Potem zacząłem schodzić niżej.
-Chodźmy- powiedziałem i pociągnąłem ją za sobą. Ruszyła za mną nagle jej telefon zawirował. Zatrzymała się i sięgnęła po niego
-O matko
-Co?
-Moja współlokatorka
-A co ona może chcieć?
-Muszę wracać- wyswobodziła się z mojej ręki
-Chyba żartujesz
-Nie. Było miło. Daj telefon- powiedziała. Wykonałem jej polecenie. Wstukała coś jak się okazało numer- Zadzwoń- uśmiechnąłem się
-Oczywiście skarbie- odwróciła się i poszła. Kapnąłem się jednak, że o czymś zapomniałem
-Jak masz na imię?!- krzyknąłem za nią
-Sue!- krzyknęła jeszcze i już jej nie było. Mimo wszystko byłem zły. Wracałem do mieszkania bez laski. Żałość.


Tak właściwie to nie wiem co tu napisać.
Mam nadzieję, że się wam podobało :3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz